Ballada o rycerzu

Zamknięte w jaskiniach pamięci obrazy, wyobrażenia, zmysły i wielość kontekstów, które się zna, choć nigdy się nie żyło w dawnych czasach, uruchamiają się, gdy następuje siłą błogosławieństwa otwarcie hełmu, który niejedną twarz duchowego rycerza zakrywa.

Myśląc, że w górach nikt nie mieszka, nikt nie czuwa, nikt nie czeka taką niedorzecznością jakby powiedzieć – w wodzie się żyć nie da, nie można oddychać.

Głaz, który na przodkach położyły następne pokolenia i dający się zaciągnąć w jasyr pieniądza synowie i wnukowie do dzisiaj twierdząc, że Wandal to bestia niech szybko zdejmą okular nienawiści dla swoich i braci ojców a z ust popłynie za przodków modlitwa, z serca Bogurodzica.

Iż każdy z nas Ojca ma a ojciec ojca i jego brat też synem dziadka prowadzi nas do siatki niezliczonych połączeń, które śmiałkom przyznającym się do swych, z całą odpowiedzialnością trudnych, korzeni Polaka wyjaśnia:

TAK POLSKA TO NARÓD POCHODZĄCY OD WANDALA, A KTÓRAŚ MATKA TO SARMATKA

Abecadło miłosne na tym polega, że z radości obcowania wyszła przepiękna mozaika i naród ten zatracił z dawna zapomniany trzon poddając również swego ducha pod wpływ obcych władz. Odnowieniem, uwypukleniem oryginału, upodobnieniem do wzoru zajmuje się Jan od lat, coraz to nowsze zsyłając bomby na kraj piętnujące obce przynależności, bądź wysyłając zboczone odrośla na cudze wyspy. Tak oczyszcza sumienie narodu świadomie kto na czyją zgubę działa, a kto sumiennie pracuje na chleb, również dla brata.

Utrzymanie czystości w narodzie nie polega na izolacji i zamknięciu wszystkich drzwi i okien, ale sukcesywnym zauważaniu dóbr w bliźnim i w sobie, których i po jednej i po drugiej stronie brak. Tak dochodzi do wymiany drogocennego kruszcu, który od lat tłucze się osiołkowi do głowy, pokazując odpowiedniki mocy, cnót i łask w formie zagrzebanych w ziemi faktów – a to bursztyn, a to złoto, a to muszelka – można się tymi owocami wymieniać.

Myśleć w kategoriach co chcę i co bym miał bez uczciwego rachunku, że Bóg, Ojciec nasz, nam ciągle dolewa do serca skazuje świat na izolowany i niedoskonały system, który się kurczy i pomniejsza, a ludzi sprowadza do dzikich tubylców, który jeden drugiemu odbiera, co ma.

Utożsamiać się z własnym ludem, narodem, krajem, państwem to proces dochodzenia na bazie łask do sedna ogniw łączących poszczególne szlaki błogosławieństwa – wszak gdzieś wspólnego przodka każdy z nas ma.

Podziały, mury ochronne, broń, których dziś nie brak, manifestacją podzielonego serca, które chcąc swą istotę zachować, oddziela się od osób wyciągających swą dłoń.

Dać miłosiernie proszę, ustąp bo mi potrzeba, podaruj bo nic nie mam, uratuj od zapomnienia, wybaw bom w długach, wyzwól od panowania bez serca… Takie prośby kieruje dusza tego narodu przed ołtarz, choć ludzkie gesty, słowa i wszechogarniająca tępota dają wrażenie, że wszystko gra.

Miłosiernie patrzy się Pan na ten kraj, dziedzictwo Janowe i daruje winy, który przynosi każdy dzień niewdzięczności dla poprzednich pokoleń, które nie ustają na drodze doskonalenia grodów, poletek czy smyka, który obecnie kilka domów ma i dylemat gdzie będzie mieszkał.

Zatroskanym przyjaciołom niech przyświeca fakt, iż tak jak abecadło swe litery ma, tak i życia cykl kończy się w momencie zrzucenia chitynowego kaftana, jakim stało się ciało ochraniające przed gniewnym wzrokiem Ojca grzesznego człowieka.

Radość niech przyniesie nam fakt, że chwila sprawiedliwego podsumowania się zbliża i czas wykorzystać te chwile zgodnie z modlitewnikiem Jana

a) modlitwa
b) praca i nauka
c) odpoczynek
d) modlitwa

między literkami coś zjeść.

Wyjdzie z tego kremówka, którą uwielbia Jan

Otrzymane: 2023.VII.30 KRK